Dla ... a wiecie co ? Dla mnie samej ! :D
Od czasu wydarzenia z piłeczką Tom często zastanawiał się co zaszło wtedy między nim a chłopcem . Poczuł wtedy dziwne mrowienie na końcach palców i po prostu popchnął chłopaka . Ale dlaczego tamten poleciał przez całą salę i zgniótł ciałem porządny drewniany ,gruby stół ? To intrygowało Toma ,ale już po kilku dniach przestał o tym myśleć ,bo pierwszy raz w życiu ,przez cały jego pobyt na tym świecie znalazł sobie przyjaciela . Była to owa mała ,rok młodsza od niego ,płacząca dziewczynka ze stołówki .
Przez tydzień po wydarzeniu z piłeczką unikała go na korytarzach ,lekcjach grupowych ,odbywających się raz w tygodniu ,a zawsze gdy ich oczy się spotykały czerwieniła się jak burak i uciekała . Z początku Tom pomyślał,że się go boi ,jak kilkoro maluchów ,po tym jak zobaczyli jego uderzenie ,ale potem dostrzegł ,że dziewczyna jakby go ...śledzi ? Ukrywała się za kolumnami i go obserwowała . Ignorował to i postanowił zostawić sytuację ,tak jak jest . Udawał ,że jej nie zauważa i w tym czasie sam jej się przyjrzał . Była strasznie chuda ,ale miała ładną dziecięcą twarzyczkę . Wyglądała tak samo jak wtedy na stołówce . Długie ciemne włosy i zielono-szare okrągłe oczy . Raz zauważył też ,że dziewczyna ma dziwne okrągłe znamiona na ramionach . Zawsze prawie nosiła te szare pomięte i szorstkie sukienki do kolan ,które małe dzieci nosiły jak rodzina na przykład zadłużyła Sierociniec ,albo jakoś mu zaszkodziła . Wtedy cierpiały na tym dzieci ,jedząc resztki i nosząc luźne łachmany . Tom miał to szczęście ,że jego rodzina niczym nie zaszkodziła Sierocińcowi i dostawał stare i zniszczone ,ale normalne ubranie ,a nie pozszywaną szmatę . Takich pokrzywdzonych przez los dzieci było około siedmiu w całym budynku ,ale żaden nie był tak krzywdzony jak ta dziewczynka ,co zauważył Tom przez ten tydzień . Współczuł jej i po jakimś czasie zaczął się nią lekko interesować . Chodziła za nim a on ją obserwował . Chciał podejść ,przywitać się ,ale nie miał odwagi .
Pewnego sobotniego popołudnia ,gdy wszyscy zebrali się w jadalni (zniszczonego stołu nie było ) Pani Huberts ,opiekunka dyżurna przemówiła. Miała czarny kok ,ciasno przylegający do głowy oraz białą koszulę z czarną spódnicą . Stając na środku klasy odchrząknęła i rozpoczęła swoją tyradę ,miotając błyskawicami z oczu .
- Jak pewnie wiecie ,jeden ze stołów został uszkodzony . Doszło do tego dokładnie osiem dni temu. Nie wiemy jak to się stało ,gdyż wtedy akurat miałam spotkanie z dyrektorką i nie mogłam was pilnować . Oczywiście nie mogliście się powstrzymać i zniszczyliście mienie tej zacnej placówki . Mam nadzieję ,że dojdziemy do konsensusu i powiecie mi : kto za tym stoi ?
Na sali nic się nie zmieniło . Całkowita cisza i zero odpowiedzi. Harmonię przerwał pisk przesuwającego się w pośpiechu po kafelkach krzesła i krzyku .
- To Tom ! To wszystko jego wina !
Oskarżony odwrócił się w stronę chłopca ,który wskazywał na niego trzęsącą się ręką. Był to ten sam chłopiec ,który osiem dni temu leżał w szczątkach stołu . Teraz patrzył na Panią Huberts i wyglądał na przerażonego swoim wyznaniem . Ostrożnie zerknął na Toma i zrobił się czerwony ,a jego twarz wyrażała jeszcze większe przerażenie.
-Toma ? -Zdziwiła się kobieta. - Tego spokojnego chłopca ,który jest najgrzeczniejszy z was wszystkich ? No ty to masz tupet Victorze ! Zwalać winę na takie dobre dziecko ! Idziemy ! - I podeszła do chłopca łapiąc go za ucho . Ten zaczął krzyczeć ze złości i zrozpaczenia .
-Ale prosze pani ! To on ! Podniósł mnie i rzucił na tamten stół ! Przysięgam !
- No ja z tobą nie wytrzymuję ! Jeszcze mi kłamać prosto w oczy ! Powinieneś nauczyć się szacunku dla ...
I reszty wypowiedzi dzieci nie usłyszały ,gdyż Pani Huberts wyprowadziła Victora na zewnątrz ,do dyrektorki . Wszyscy zamilkli i co chwila ktoś zerkał na Toma . Panowała tak niezręczna cisza ,że chłopak miał ochotę stamtąd wyjść . Po chwili na szczęście zjawiła się ponownie Dyżurna i przygładzając koka ,znów zaczeła mówić .
-No więc skoro już wiemy ,kto jest sprawcą , to możemy przejść do przyjemniejszych rzeczy . A i Tom przepraszam cię za jego zachowanie . Zawsze był okropnym dzieckiem ,ale zwalanie winy za zniszczenie stołu na ciebie to była przesada . Dobrze tak więc : Jutro jedziemy na wycieczkę nad morze . Byliście już na takich wycieczkach ,więc chyba nie muszę wam opowiadać ,jak to miło będzie się przewietrzyć . Tak więc jutro będziemy was budzić wcześnie rano i wszyscy pojedziemy wozem nad wodę . Tak Marku ? - Udzieliła głosu jakiemuś zgłaszającemu się dzieciakowi.
-Wozem proszę pani ? Będziemy jechać prawdziwym samochodem ? Takim jak na fotografii w pokoju pani dyrektor ?
-Nie. Będziemy jechać na wozie farmerskim. Pewien przemiły rolnik ,akurat jedzie w tamte strony po zborze ,więc sądzę ,że cała grupa się zmieści na przyczepie . - Informacja o samochodzie nie zasmuciła jednak dzieci ,bo lubili wychodzić poza mury nawet na jeden dzień nad smutne szare morze .
Tak więc następnego dnia Toma obudził dźwięk dzwonów . Była to codzienna metoda budzenia mieszkańców Sierocińca . Na dworze było jeszcze szaro ,słońce dopiero zbierało się do pobudki . Wszyscy ubrali się i wyszli przed budynek . Tam na ulicy stał ogromny wóz zaprzężony w cztery konie. Gdy stary człowiek siedzący przed lejcami dostrzegł opiekunkę dzieci ,natychmiast zszedł z wozu i lekko zgarbiony podszedł do niej. Chwycił ją za dłoń i pocałował palce . Miał siwe włosy i wąsy i bardzo wiele zmarszczek. Na głowie miał słomiany kapelusz i był ubrany w przetarty strój roboczy.
-Zapraszam Milady . Dzieciaki pakujcie się do tyłu ! - Powiedział nie patrząc na nich. Tom spostrzegł ,że jego opiekunka zarumieniła się i chichotała dziwnie przy tym rolniku . Zdziwił się ,ale wszedł z resztą z trzydziestki osób do wozu . W Sierocińcu znajdowało się około dwustu dzieci ,ale wycieczka była tylko dla grupy pani Huberts ,która liczyła trzydzieści jeden podopiecznych . W budynku było kilkanaście grup ,każda z inną opiekunką .Tom cieszył się ,że trafił do pani Huberts . Była oschła ,ale dbała o nich i była sprawiedliwa.
Jechali nad morze około dwie godziny . Tom zerkał na tajemniczą dziewczynkę ,która siedziała naprzeciw niego ,ale nie odezwał się . Droga zeszła im długo ,lecz po wielu ,wielu polach,wsiach i lasach na horyzoncie nareszcie pojawiło się morze .Szare i smutne ,ale i tak stanowiło ogromną odmianę od starego Sierocińca. Rolnik wsadził ich na plaży niedaleko pięknych klifów . Dzieciaki rozbiegły się ,a opiekunka została chichocząc sam na sam z starym mężczyzną . Tom od razu skierował się w stronę klifów . Wspiął się zboczem i na szczycie obserwował rozbijające się o skały fale. Usiadł pod jednym z kilku drzew tam rosnących. Był to gruby dąb ,zza którego Toma nie było widać ,gdyż siedział pod nim od strony przepaści . Rozmyślał tam ,ale głównie to się nudził . Nie mógł pójść na dół ,bo i tak nikt by się z nim nie bawił. Wszyscy się go boją ,albo go ignorują. Nie przeszkadzało mu to ,ale czasami chciałby ,aby coś się zmieniło.
Po jakimś czasie usłyszał miękkie stąpanie po trawie zza drzewa . Wstał ,ale nie ujawnił się . Słyszał czyjś oddech po drugiej stronie drzewa. Po chwili miał dość . Trudno będzie musiał iść w inne miejsce ,byle by być samemu. Wyszedł i za drzewem ujrzał biedną dziewczynkę , o której ostatnio tyle myślał . Zamarł w bezruchu ,to samo zrobiła dziewczynka. Zaraz zarumieniła się i jeż się odwróciła ,żeby uciec jak zwykle ,kiedy Tom złapał ją za nadgarstek . Nie wiedział dlaczego -to był odruch . Znów zamarli ,po czym dziewczynka powoli się odwróciła. Patrzyła na ziemię ,zamiast na niego , nadal była czerwona i się nie odzywała . Chłopak nie wiedząc co robić ,po prostu powiedział.
-Cześć. Jestem Tom ,a ty ?
Zapadła chwilowa kolejna chwila milczenia i dziewczynka spojrzała na niego i cichutko powiedziała.
-Alice .
-Alice. - Powtórzył Tom ,jakby sprawdzał brzmienie tego słowa i uśmiechnął się do niej. Odwzajemniła lekko uśmiech . Potem siedzieli długo pod drzewem na klifie ,razem obserwując falę i poznając siebie nawzajem.
o~*~o
Świetne jak ostatni rozdział !
OdpowiedzUsuńOczywiście jasne jest że czekam na następne ;)
Przy okazji : nadal proszę o talent ;)
Czekam z uporem
Rozdział miło się czyta, jest taki spokojny i zrównoważony. :3 Ale wierze, że akcja się coraz to ciekawiej rozwinie.
OdpowiedzUsuńKAMA
Uuu... Opiekunka i rolnik... ;-) fajny rozdział, Tom w końcu się do niej odezwał. Czekam na kolejną notkę
OdpowiedzUsuńHermi<3
słodkie :3 (sorry że nie skomentowałam Hermiony itd. ale mam leniwca.
OdpowiedzUsuńEweline Eden
Witam ;)
OdpowiedzUsuńCzytam obydwa twoje blogi i bardzo mi się podobają.
Jeszcze nie spotkałam bloga o tematyce dzieciństwa Toma Riddle. Dlatego uważam że będzie to interesujący blog.
Życzę dużo weny ;***
Witam!! Blog jest świetny! Ja również nie spotkałam się z blogiem dotyczącego Toma Marvolo Riddle! Mam nadzieje że akcja się rozwinie i będzie jeszcze ciekawiej!! Czekam z utęsknieniem na kolejny rozdział! A
OdpowiedzUsuńPS. Mam nadzieje że w następnym rozdziale mnie zaskoczysz jak dotychczas! :3
Może jakiś nowy rozdział? Proszę... ^^
OdpowiedzUsuńKAMA
Dzisiaj będzie ;)
Usuń